* Z dedykacją dla Cookies & Olka *
Przeznaczenie...To słowo mówi tak mało, a zarazem tak dużo. Wiesz, że to coś czego nie da się uniknąć, a i tak pragniesz od tego uciec. Czasem snujesz wieczorne historyjki o tym jakie Twoje życie powinno być , a i tak coś zawsze stanie na przekór. Twoje uczucia kłębią się gdzieś na pograniczu umysłu i rozumu tylko po to byś nie nie wiedziała co zrobić. Stoisz pośrodku wielkiej pustyni, a gdy uda Ci się odnaleźć drogę ruchome piaski i tak zmienią swoje położenie.Czasem masz ochotę po prostu przystanąć i odpocząć przez chwilę. Złapać kilka głębokich wdechów, cofnąć się parę metrów wstecz i powtórzyć wszystko jeszcze raz. Jednak życie to nie rower, z którego możesz zsiąść lub ewentualnie spaść i się rozpłakać. Życie to coś o wiele większego. Tutaj jak się coś nie uda musisz wstać, otrzepać ręce z porażki i iść dalej z podniesioną głową. Czasem uda Ci się złapać choć trochę szczęścia, dzięki któremu z Twoich ust wydobywa się radosny okrzyk śmiechu. Jednak nie trwa on zbyt długo. Cierpimy po to, być żyć. Żyjemy po to, by być szczęśliwym.
Czy to nie brzmi żałośnie? Życie to skomplikowana sieć, w której niestety sami się plączemy. Wielu z nas zadaje sobie pytanie "Dlaczego się urodziłam, skoro muszę tak cierpieć?" To pytanie bardzo istotne, ponieważ to nie my pchaliśmy się na świat stojąc w wieczno-dniowej kolejce. To ktoś kazał nam to zrobić siłą wypychając gołych i bezbronnych , narażając nas na ból i cierpienie. Niestety, taka jest właśnie kolej rzeczy. Uczymy się chodzić tylko po to, aby w przyszłości wiedzieć jak upadać. Uczymy się jeść, aby na starość zostać karmionym dożylnie poprzez cienkie rureczki zwane potocznie kroplówką. Uczymy się korzystania z toalety, aby później nie móc zrobić tego samodzielnie. Uczymy się kochać, aby zostawać ranionym.
Ale czymże jest życie bez miłości? To przecież dzięki niej wiemy, że nie tkwimy sami w tej ogromnej pajęczynie. Każdego z nas spotyka to samo, tylko że jedni doświadczają tego wcześniej, niektórzy później, a jeszcze inni razem. Tylko w tym tkwi jakiś głębszy sens.
Dlatego cieszę się, że poznałam Harrego. Przed nim moje życie nie przypominało niczego konkretnego. Teraz po mimo tego wszystkiego co się wokół mnie dzieje, wiem że kiedy upadnę on będzie obok.
- Harry! Wstawaj, no! Jest już dwunasta. - krzyczałam w stronę jeszcze śpiącego chłopaka. - Podnoś ten swój zgrabny tyłeczek i rusz się w końcu. - w odpowiedzi usłyszałam tylko niezrozumiałe mruknięcie, na co uśmiechnęłam się szeroko.
Moje poczynania przez ostatnie piętnaście minut to: zdzieranie kołdry, łaskotanie, a nawet bicie poduszką. Jak widać, żadne z nich nie przyniosło efektu. Stanęłam z założonymi rękami nad łóżkiem chłopaka silnie zastanawiając się co jeszcze mogłabym zrobić. I Bóg z Bogiem, Światłość ze światłością wpadłam na dziki plan. Na moich ustach od razu pojawił się chytry uśmieszek, a brwi uniosły się lekko do góry. Wyparowałam z sypialni Harrego, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Zgarnęłam kubeczek do mycia zębów i po brzegi wypełniłam go lodowatą wodą. Z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy wylałam całą jego zawartość wprost na odsłonięte plecy "śpiocha" - reakcja, jak się spodziewałam, była natychmiastowa.
- Co do...?! Ugh! Alice!! Czyś Ty oszalała?!
- Ja? Ja oszalałam? - spytałam z sarkazmem w głosie - To Ty leżysz dupskiem do góry do godziny dwunastej, kiedy mi już od dłuższego czasu burczy w brzuchu. I to nie moja wina, że akurat dzisiaj mam ochotę na Twoją jajecznicę. I to że jedynym sposobem budzenia Cię jest zimna woda, to wiesz, też nie jest moja wina!
Przez chwilę mierzyliśmy się wrogim spojrzeniem, po czym Harry wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- No i czego się szczerzysz? - spytałam też już się uśmiechając.
- A nic, tylko... - Wtem, nagle i wobec cały pokój wypełniony został głośnym burczenie pochodzącym wprost z czeluści mojego żołądka. Harry uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym głęboko osadzone dołeczki. - Chodź idziemy zrobić tą jajecznicę.
Uradowana ogromnie słowami "dzisiejszego kucharza" szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Jednak jak wiemy los lubi płatać nam figle, a jak los chce tak robi - wylądowałam twarzą na podłodze. Przyczyną tego była kołdra, która splątała moje nogi w zwinny supeł.
Zdziwienie jakie wymalowało się na mojej twarzy było niczym w porównaniu z głośnym śmiechem Harrego. W tym momencie po mimo, że bolała mnie cała twarz, miałam ochotę wstać i wyrzucić Pana Zabawnego przez okno wcale nie siląc się nawet na jego otwarcie.
Czy ja wspomniałam coś, że kiedy upadnę Harry zawsze będzie przy mnie? Tak? Cofam to! Teraz i nieodwołalnie to cofam!!!
Spojrzałam na chłopaka zabójczym jak diabli wzrokiem. Każdemu innemu skóra zjeżyłaby się na karku, ale PanŚmiejącySięWNiebogłosyZLudzkichUpadków oczywiście zaczął śmiać się jeszcze głośniej. Niech Cię piorun pieprznie, Styles!
Z podniesioną do góry głową i z zaciśniętymi ustami rozplątałam swoje dolne kończyny, po czym żwawym krokiem ruszyłam w stronę mojego poprzedniego celu. W tle nadal towarzyszył mi rechot przypominający w odgłosie duszącego się pelikana. Oczywiście nie wiem jak śmieje się pelikan.
- Och, Zamknij się już! - krzyknęłam zdenerwowana. - Bo zaraz złamię Ci następną nogę i nie będziesz już taki zgrabny!
- Oj, no przepraszam ale to było zabawne. - powiedział przyciągając sobie moje plecy do swojego brzucha i obejmując mnie w pasie. - Nic Ci się nie stało?
- O, teraz żeś się zmartwił? - zadrwiłam. Chłopak przycisnął swoje miękkie usta do mojej szyi, a moje ciało emanowało przyjemnym ciepłem. Wystarczył jeden gest, abym wybaczyła mu wszystkie błędy. Momentalnie odsunęłam głowę w bok, dając mu tym samym więcej pola do popisu. Uśmiechnął się widząc efekty swojego poczynania.
- Tak a propos? Uważasz, że jestem zgrabny? - zapytał drażniąc moje ramię swoim własnym oddechem.
Prychnęłam w odpowiedzi.
- I to jeszcze jak! Chociaż przyznam, że ten gips retuszuje cały efekt. - powiedziałam robiąc minę smutnego szczeniaczka.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Wiesz...Twój tyłek też nie jest niczego sobie. - powiedział przegryzając lekko płatek mojego ucha.
Nagle usłyszeliśmy odgłos przychodzącego sms-a. Patrzyłam jak Harry zwinnym ruchem wyciąga komórkę ze swojej kieszeni, po czym odczytuje treść wiadomości. Nie wiem co było tam napisane, ale zdecydowanie było to czymś straszliwie przerażającym.
Źrenice chłopaka rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów, a ręce poczęły niebezpiecznie drżeć. Słyszałam kilka płytkich oddechów wykonanych przez Harrego, zacisnął mocniej powieki a jego obie dłonie zacisnęły się w pięści. Żyły na jego skroni przypomniały o swojej obecności, a oczy zalały się falą ogromnego bólu. Telefon wypadł mu z rąk z głośnym brzdękiem uderzając o podłogę. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak w tej jednej sekundzie wszystko się zmieniło.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czzzzeeeeeeść! Widzimy się troszkę wcześniej :D Mam ogromną nadzieję, że Wam się podoba. Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie w komentarzach <3
Tak więc proszzę KOMENTUJCIE <3 To na prawdę pomaga C:
KOCHAM I POZDRAWIAM XX
***
- Harry! Wstawaj, no! Jest już dwunasta. - krzyczałam w stronę jeszcze śpiącego chłopaka. - Podnoś ten swój zgrabny tyłeczek i rusz się w końcu. - w odpowiedzi usłyszałam tylko niezrozumiałe mruknięcie, na co uśmiechnęłam się szeroko.
Moje poczynania przez ostatnie piętnaście minut to: zdzieranie kołdry, łaskotanie, a nawet bicie poduszką. Jak widać, żadne z nich nie przyniosło efektu. Stanęłam z założonymi rękami nad łóżkiem chłopaka silnie zastanawiając się co jeszcze mogłabym zrobić. I Bóg z Bogiem, Światłość ze światłością wpadłam na dziki plan. Na moich ustach od razu pojawił się chytry uśmieszek, a brwi uniosły się lekko do góry. Wyparowałam z sypialni Harrego, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Zgarnęłam kubeczek do mycia zębów i po brzegi wypełniłam go lodowatą wodą. Z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy wylałam całą jego zawartość wprost na odsłonięte plecy "śpiocha" - reakcja, jak się spodziewałam, była natychmiastowa.
- Co do...?! Ugh! Alice!! Czyś Ty oszalała?!
- Ja? Ja oszalałam? - spytałam z sarkazmem w głosie - To Ty leżysz dupskiem do góry do godziny dwunastej, kiedy mi już od dłuższego czasu burczy w brzuchu. I to nie moja wina, że akurat dzisiaj mam ochotę na Twoją jajecznicę. I to że jedynym sposobem budzenia Cię jest zimna woda, to wiesz, też nie jest moja wina!
Przez chwilę mierzyliśmy się wrogim spojrzeniem, po czym Harry wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- No i czego się szczerzysz? - spytałam też już się uśmiechając.
- A nic, tylko... - Wtem, nagle i wobec cały pokój wypełniony został głośnym burczenie pochodzącym wprost z czeluści mojego żołądka. Harry uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym głęboko osadzone dołeczki. - Chodź idziemy zrobić tą jajecznicę.
Uradowana ogromnie słowami "dzisiejszego kucharza" szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Jednak jak wiemy los lubi płatać nam figle, a jak los chce tak robi - wylądowałam twarzą na podłodze. Przyczyną tego była kołdra, która splątała moje nogi w zwinny supeł.
Zdziwienie jakie wymalowało się na mojej twarzy było niczym w porównaniu z głośnym śmiechem Harrego. W tym momencie po mimo, że bolała mnie cała twarz, miałam ochotę wstać i wyrzucić Pana Zabawnego przez okno wcale nie siląc się nawet na jego otwarcie.
Czy ja wspomniałam coś, że kiedy upadnę Harry zawsze będzie przy mnie? Tak? Cofam to! Teraz i nieodwołalnie to cofam!!!
Spojrzałam na chłopaka zabójczym jak diabli wzrokiem. Każdemu innemu skóra zjeżyłaby się na karku, ale PanŚmiejącySięWNiebogłosyZLudzkichUpadków oczywiście zaczął śmiać się jeszcze głośniej. Niech Cię piorun pieprznie, Styles!
Z podniesioną do góry głową i z zaciśniętymi ustami rozplątałam swoje dolne kończyny, po czym żwawym krokiem ruszyłam w stronę mojego poprzedniego celu. W tle nadal towarzyszył mi rechot przypominający w odgłosie duszącego się pelikana. Oczywiście nie wiem jak śmieje się pelikan.
- Och, Zamknij się już! - krzyknęłam zdenerwowana. - Bo zaraz złamię Ci następną nogę i nie będziesz już taki zgrabny!
- Oj, no przepraszam ale to było zabawne. - powiedział przyciągając sobie moje plecy do swojego brzucha i obejmując mnie w pasie. - Nic Ci się nie stało?
- O, teraz żeś się zmartwił? - zadrwiłam. Chłopak przycisnął swoje miękkie usta do mojej szyi, a moje ciało emanowało przyjemnym ciepłem. Wystarczył jeden gest, abym wybaczyła mu wszystkie błędy. Momentalnie odsunęłam głowę w bok, dając mu tym samym więcej pola do popisu. Uśmiechnął się widząc efekty swojego poczynania.
- Tak a propos? Uważasz, że jestem zgrabny? - zapytał drażniąc moje ramię swoim własnym oddechem.
Prychnęłam w odpowiedzi.
- I to jeszcze jak! Chociaż przyznam, że ten gips retuszuje cały efekt. - powiedziałam robiąc minę smutnego szczeniaczka.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Wiesz...Twój tyłek też nie jest niczego sobie. - powiedział przegryzając lekko płatek mojego ucha.
Nagle usłyszeliśmy odgłos przychodzącego sms-a. Patrzyłam jak Harry zwinnym ruchem wyciąga komórkę ze swojej kieszeni, po czym odczytuje treść wiadomości. Nie wiem co było tam napisane, ale zdecydowanie było to czymś straszliwie przerażającym.
Źrenice chłopaka rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów, a ręce poczęły niebezpiecznie drżeć. Słyszałam kilka płytkich oddechów wykonanych przez Harrego, zacisnął mocniej powieki a jego obie dłonie zacisnęły się w pięści. Żyły na jego skroni przypomniały o swojej obecności, a oczy zalały się falą ogromnego bólu. Telefon wypadł mu z rąk z głośnym brzdękiem uderzając o podłogę. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak w tej jednej sekundzie wszystko się zmieniło.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czzzzeeeeeeść! Widzimy się troszkę wcześniej :D Mam ogromną nadzieję, że Wam się podoba. Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie w komentarzach <3
Tak więc proszzę KOMENTUJCIE <3 To na prawdę pomaga C:
KOCHAM I POZDRAWIAM XX
TAAAAAAAAAAAK! skomentowałam pieeeerwsza! hihihihi <333 nareeszcie nowy dział i na dodatek z dedykieeem <3 normalnie oh ach kobito! loff <33 :D
OdpowiedzUsuń~Olek
o raany, właśnie przeczytałam i komentuje swojego posta >.< (mniejsza) ... kurcze emocje rosną i halo! ja tu zaraz zawału dostane! ale olej to i nic nie zmieniaj bo piszesz nieziemsko, a wiem co mowie ;/ XD <33 normalnie mowie Ci ... az normalnie sie zakochałam ;33
Usuń~Olek
Awwwwwwww <3 ja też Cię kobito kocham :D Za te cudowne, przepiękne i cacy komentarze :*****
UsuńOMG OMG na początku tyle uczuć tyle radości i nagle takie BAAAA Smutno tak i straszno nie mogę się doczekać kolejnego<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuń. Cookies
Ja się nie mogę doczekać następnego u Was, piękna ! <3 I strasznie dziękuję za komentarz :*
UsuńHej dopiero zaczęłam czytać twojego bloga i wow to jest świetne XD kochana masz wielki talent... i sposób w jaki dzielisz fabułę ... no doskonałe zawsze zostawiasz niedosyt i to jest duży plus będę się podpisywać molanta
OdpowiedzUsuńOOoooo <3 Dziękuuję :) Nawet nie wiesz ile przyjemności sprawia mi Twój komentarz ^^
UsuńOmg <3 uwielbiam ten początek, jest piekny *_* nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, swietnie Ci idzie kochana<3
OdpowiedzUsuńxoxo
Dziękuję Ci piękna <3
OdpowiedzUsuń