Sufit. Gładki i biały sufit otoczony czekoladowymi ścianami ze wszystkich stron. To właśnie obraz, jaki zobaczyłam zaraz po przebudzeniu. Ogromne i białe okna, skórzana kanapa oraz palący się kominek. wszystko to widziałam jakby za mgłą, która pojawia się po chłodniejszej nocy. Zamrugałam kilkakrotnie, aby wyostrzyć nieco wzrok.
- Jak się czujesz? - usłyszałam jak ktoś szepcze mi do ucha.
Rozejrzałam się zdezorientowana...Skądś znam ten głos. Melodyjny z lekką chrypką. Zaraz, zaraz!!! Czy to nie jest...
- Harry, pamietasz mnie prawda? - zapytał.
Harry...No tak...Czyli jednak nie udało mi się uciec?
- Wybawiciel spod dworca... - powiedzialam, a on spojrzał na mnie krzywo - Czy się mylę?
- Nie, nie...Ale zabrzmiało to trochę tak jakbyś miała mi to za złe.
- A skąd pewność, że nie mam?
- Bo myślałem, że...Że nie chcesz żeby...No...
- Czego nie chce, Harry? - zapytałam z drwiną.
Tak, wiem że jestem chamska w stosunku do chłopaka. Ale kto normalny zaciąga obca i prawie gola dziewczynę do domu? Dla mnie to oznaka zboczenia...
- Jak się czujesz? - usłyszałam jak ktoś szepcze mi do ucha.
Rozejrzałam się zdezorientowana...Skądś znam ten głos. Melodyjny z lekką chrypką. Zaraz, zaraz!!! Czy to nie jest...
- Harry, pamietasz mnie prawda? - zapytał.
Harry...No tak...Czyli jednak nie udało mi się uciec?
- Wybawiciel spod dworca... - powiedzialam, a on spojrzał na mnie krzywo - Czy się mylę?
- Nie, nie...Ale zabrzmiało to trochę tak jakbyś miała mi to za złe.
- A skąd pewność, że nie mam?
- Bo myślałem, że...Że nie chcesz żeby...No...
- Czego nie chce, Harry? - zapytałam z drwiną.
Tak, wiem że jestem chamska w stosunku do chłopaka. Ale kto normalny zaciąga obca i prawie gola dziewczynę do domu? Dla mnie to oznaka zboczenia...
- Nie powiesz mi chyba, że chciałaś żeby to zrobił... - kontynuował.
- Nie, nie chciałam. - spojrzałam mu w oczy - Ale co Ty chcesz? - zapytałam czekając na odpowiedź.
Słysząc moje słowa lekko się uśmiechnął. Dostrzegłam w jego policzkach leciutkie wgłębienia, które wspaniale harmonizowały z zielenią jego oczu. Zgrabny nos, pięknie wyodrębnione kości policzkowe oraz świetnie ułożone, kręcone włosy. Nie wiem po jakie licho mnie tu zaciągnął, ale cóż...Trzeba przyznać, iż urodę to on ma.
Musiałam chyba za bardzo mu się przyglądać, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej ukazując przy tym głębsze dołeczki. Nie powiem, że nie zakręciło mi się wtedy w głowie.
- Nie zrobię Ci krzywdy. - zapewnił nagle poważniejąc.
- Bo seks to przyjemność, tak ?
- Nie jestem zboczeńcem, ani żadnym gwałcicielem...
- Kate. - podpowiedziałam.
- Kate. - powtórzył unosząc kąciki ust ku górze. - Jeśli chcesz możesz opuścić ten dom już teraz i wrócić z powrotem na dworzec. Nie będę Cie zatrzymywał.
- Możliwe. Ale po jakimś czasie, zapewne przypadkiem, wrócisz tam po mnie i zlejesz jakiegoś pijanego idiotę. - powiedziałam z sarkazmem.
- Skąd wiesz? - zapytał zadziornie.
- Zgaduję.
Po tych słowach spojrzał mi głęboko w oczy. Spoglądał w nie jakiś czas ambitnie coś analizując, po czym szeroko się uśmiechnął. Lekkim jak piórko ruchem odgarnął moje poplątane włosy z czoła, po czym delikatnie przeczesał je palcami.
- To jak? Zostajesz na ciepłe jedzonko czy wracasz do centrum?
Nie musiałam odpowiadać. Mój żołądek zrobił to za mnie. Uśmiechnęłam się szeroko słysząc głośnie burczenie. To mówi samo przez się.
- Okey. W takim razie chodź do salonu. - powiedział ukazując przy tym rząd swoich białych zębów.
Nie wierzyłam w tego chłopaka. Na prawdę. Jest strasznym dziwakiem...Kto normalny przejmuje się losem jakieś półnagiej małolaty z dworca? Co go to w ogóle obchodziło co ten facet miał zamiar ze mną wczoraj zrobić? Nie zna mnie przecież...Nic nie wie o mojej przeszłości. Każdy inny miał by mnie za zwykłą prostytutkę, która czeka na dobrą okazję, a on? Tak po prostu uratował mi tyłek. Dosłownie.
A do tego chce teraz dać mi jeść i coś ciepłego do ubrania? Albo oszalałam na maska, albo umarłam z zimna pod dworem...
- Harry... - zaczęłam. - Chcę, żebyś wiedział, że ja nie jestem prostytutką.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie. Odwrócił, po czym spojrzał mi w oczy.
- Wiem. Nigdy tak nawet nie pomyślałem, Kate...
- To jak? Zostajesz na ciepłe jedzonko czy wracasz do centrum?
Nie musiałam odpowiadać. Mój żołądek zrobił to za mnie. Uśmiechnęłam się szeroko słysząc głośnie burczenie. To mówi samo przez się.
- Okey. W takim razie chodź do salonu. - powiedział ukazując przy tym rząd swoich białych zębów.
Nie wierzyłam w tego chłopaka. Na prawdę. Jest strasznym dziwakiem...Kto normalny przejmuje się losem jakieś półnagiej małolaty z dworca? Co go to w ogóle obchodziło co ten facet miał zamiar ze mną wczoraj zrobić? Nie zna mnie przecież...Nic nie wie o mojej przeszłości. Każdy inny miał by mnie za zwykłą prostytutkę, która czeka na dobrą okazję, a on? Tak po prostu uratował mi tyłek. Dosłownie.
A do tego chce teraz dać mi jeść i coś ciepłego do ubrania? Albo oszalałam na maska, albo umarłam z zimna pod dworem...
- Harry... - zaczęłam. - Chcę, żebyś wiedział, że ja nie jestem prostytutką.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie. Odwrócił, po czym spojrzał mi w oczy.
- Wiem. Nigdy tak nawet nie pomyślałem, Kate...
~*~
Postanowiłam wziąć gorący prysznic. Ciepła woda sprawiała, iż na mojej skórze pojawiały się przyjemne dreszcze, w niektórych miejscach widniały nawet lekkie zaczerwienienia. Dopiero teraz dostrzegłam jak bardzo przemarzłam. W duchu dziękowałam Bogu za to, że zasłał mi tak wspaniałą osobę jaką jest Harry. Uratował mnie. Nigdy mu tego nie zapomnę...
Z ogromną chęcią zostałabym w tym domu, razem z nim. Tu jest mi bezpiecznie, a przede wszystkim ciepło. Oddałabym wszystko, aby zostać tutaj chociaż przez zimę. Wiedziałam jednak, iż nie mogę tak zrobić. Nie mogę zwalić mu się teraz na głowę. On ma swoje życie, a ja swojego nie pamiętam. Nie wiem nawet do końca kim jestem...Dziewczyną z dworca, która pamięta swoje imię zupełnie przypadkowo. Dziewczyną, która nie ma domu, ani rodziny. Dziewczyną, która swój pierwszy raz przeżyła zmuszona na tyłach czarnej ciężarówki...Oto tyle co wiem...
Nawet jeśli Harry zgodził się abym u niego pomieszkała, nie miałabym czego dać mu w zamian. Nie mam ani pieniędzy, ani stosownych ubrań do jakiejkolwiek pracy...Jestem tylko dziewczyną z dworca.
Owinęłam się w duży, bordowy ręcznik i wyszłam spod prysznica. Założyłam ciepłe dresy oraz koszule jaką dał mi chłopak.
- Kate? - zapytał, gdy otworzyłam drzwi. - W samą porę. Właśnie przyjechał ciepły rosół.
- Harry...Nie musisz tego dla mnie robić, naprawdę. Nie jestem dzieckiem.
Sądziłam, iż ta odpowiedź doda mu trochę oleju do głowy, ale on uśmiechnął się tylko ukazując przy tym swoje dołeczki.
- Nie robię tego, bo muszę. Robię, bo chcę. - odpowiedział puszczając perskie oko. - I mogłabyś być troszeczkę milsza, wiesz? Ja tu otwieram Ci swoje serce, a Ty wbijasz w nie gwoździe. I wierz mi...Nie ma w tym wszystkim żadnego ukrytego podtekstu. Jestem po prostu kochany i uroczy.
Parsknęłam śmiechem
- Dziękuję. - powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Chodź i zjedz ten rosół, bo Ci wystygnie. - popędził mnie - A tak poza tym ładnie Ci w tej koszuli.
Uśmiechnęłam się szybko, po czym zabrałam się do jedzenia. I o Boże ! Jak było mi wstyd...Kiedy tylko poczułam w budzi smak ciepłego rosołku zaczęłam jeść jak opętana! Tak dawno nie miałam nic w ustach, iż zachowywałam się jak prawdziwe zwierzę. Dzicz, dzicz i jeszcze raz dzicz.W oka mgnieniu opędzlowałam całą zawartość miski. I szczerze? Dla mnie był to powód do płaczu. Chciałam więcej, ale głupio było mi to przyznać... Kiedy skończyłam spojrzałam na Harrego siedzącego na oparciu biszkoptowej kanapy. Myślałam, iż będzie patrzył na mnie z ogromnym obrzydzeniem i karze mi uciekać z jego domu jak najszybciej, ale on jednak uśmiechał się tylko szeroko.
- Matko, Ty na prawdę byłaś głodna...Dziewczyno kiedy Ty coś w ogóle jadłaś? Może chcesz jeszcze trochę?
- Nie, już dziękuję.Dziękuję za wszystko. Nie będę Ci już przeszkadzać, Harry. Koszulę oddam Ci jak tylko dorobię się jakiś pieniędzy. Do zobaczenia i jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Było mi strasznie przykro żegnając się z chłopakiem. Serce łamało mi się na pół kiedy patrzyłam na jego zdezorientowany wyraz twarzy, ale wiedziałam, że nie mogę zostać...
Odwróciłam się na pięcie, po czym skierowałam się w stronę frontowych drzwi. Już łapałam za klapkę kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Nie wychodź jeszcze dzisiaj, proszę. Szanuję Twoją decyzję, ale ściemnia się już powoli. Zostań na noc, a z samego rana będziesz mogła wyjść...Jeśli oczywiście będziesz tego chciała. Wtedy będę się mniej martwił. - powiedział, a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Nie dzisiaj, Kate...Błagam.
- Ja...Nie... - urwałam bo mocniej zacisnął moją dłoń. - Dobrze, Harry... - Na twarzy chłopaka momentalnie pojawił się ogromny uśmiech. - Zostanę, ale mów do mnie Alice.
Nawet jeśli Harry zgodził się abym u niego pomieszkała, nie miałabym czego dać mu w zamian. Nie mam ani pieniędzy, ani stosownych ubrań do jakiejkolwiek pracy...Jestem tylko dziewczyną z dworca.
Owinęłam się w duży, bordowy ręcznik i wyszłam spod prysznica. Założyłam ciepłe dresy oraz koszule jaką dał mi chłopak.
- Kate? - zapytał, gdy otworzyłam drzwi. - W samą porę. Właśnie przyjechał ciepły rosół.
- Harry...Nie musisz tego dla mnie robić, naprawdę. Nie jestem dzieckiem.
Sądziłam, iż ta odpowiedź doda mu trochę oleju do głowy, ale on uśmiechnął się tylko ukazując przy tym swoje dołeczki.
- Nie robię tego, bo muszę. Robię, bo chcę. - odpowiedział puszczając perskie oko. - I mogłabyś być troszeczkę milsza, wiesz? Ja tu otwieram Ci swoje serce, a Ty wbijasz w nie gwoździe. I wierz mi...Nie ma w tym wszystkim żadnego ukrytego podtekstu. Jestem po prostu kochany i uroczy.
Parsknęłam śmiechem
- Dziękuję. - powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Chodź i zjedz ten rosół, bo Ci wystygnie. - popędził mnie - A tak poza tym ładnie Ci w tej koszuli.
Uśmiechnęłam się szybko, po czym zabrałam się do jedzenia. I o Boże ! Jak było mi wstyd...Kiedy tylko poczułam w budzi smak ciepłego rosołku zaczęłam jeść jak opętana! Tak dawno nie miałam nic w ustach, iż zachowywałam się jak prawdziwe zwierzę. Dzicz, dzicz i jeszcze raz dzicz.W oka mgnieniu opędzlowałam całą zawartość miski. I szczerze? Dla mnie był to powód do płaczu. Chciałam więcej, ale głupio było mi to przyznać... Kiedy skończyłam spojrzałam na Harrego siedzącego na oparciu biszkoptowej kanapy. Myślałam, iż będzie patrzył na mnie z ogromnym obrzydzeniem i karze mi uciekać z jego domu jak najszybciej, ale on jednak uśmiechał się tylko szeroko.
- Matko, Ty na prawdę byłaś głodna...Dziewczyno kiedy Ty coś w ogóle jadłaś? Może chcesz jeszcze trochę?
- Nie, już dziękuję.Dziękuję za wszystko. Nie będę Ci już przeszkadzać, Harry. Koszulę oddam Ci jak tylko dorobię się jakiś pieniędzy. Do zobaczenia i jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Było mi strasznie przykro żegnając się z chłopakiem. Serce łamało mi się na pół kiedy patrzyłam na jego zdezorientowany wyraz twarzy, ale wiedziałam, że nie mogę zostać...
Odwróciłam się na pięcie, po czym skierowałam się w stronę frontowych drzwi. Już łapałam za klapkę kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Nie wychodź jeszcze dzisiaj, proszę. Szanuję Twoją decyzję, ale ściemnia się już powoli. Zostań na noc, a z samego rana będziesz mogła wyjść...Jeśli oczywiście będziesz tego chciała. Wtedy będę się mniej martwił. - powiedział, a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Nie dzisiaj, Kate...Błagam.
- Ja...Nie... - urwałam bo mocniej zacisnął moją dłoń. - Dobrze, Harry... - Na twarzy chłopaka momentalnie pojawił się ogromny uśmiech. - Zostanę, ale mów do mnie Alice.
oo taak! widze nowy rozdział :3 zabieram się do czytania :D
OdpowiedzUsuńDobre :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń